A mi się podobał. Mimo, że średnio lubię musicale, ten naprawdę przypadł mi do gustu. W sam raz na niedzielne popołudnie :)
A scena jak Kate i jego córka tańczą dla niego w domu - pięęęękna.
Mnie również film przypadł do gustu.
Najbardziej urzekło mnie to, że niemal natychmiast zostałam wciągnięta w fabułę, porwana w wir akcji, wszystko dzięki jego niesamowitemu tempu - tytułowemu zgiełkowi...
Temat filmu niewyczerpany - życie twórcy na scenie i poza sceną wraz z jego wzlotami i upadkami, jakoś od razu nasunęło mi się na myśl "8 i 1/2" Felliniego...
Duży plus za autentyczną, mocną i nieprzesłodzoną historię zmuszającą do refleksji.
"Przyjemny"? Tak bym tego nie nazwała. Raczej przygnębiający i kontrowersyjny. Poruszający do głębi. W żadnym wypadku przyjemny.
Nic się nie stało :-) , film faktycznie poruszający i głęboki - gra na każdej strunie człowieczej wrażliwości.
Szczególnie końcówka filmu wstrząsa. To jak z własnej śmierci można zrobić "show"...
Twórcy filmu mieli wyjątkowo prorocze wizje... Świat faktycznie zmierza w opisanym przez nich kierunku.
Główny bohater przynajmniej próbował się zmienić(chociaż już było za późno). Nasze pokolenie(wybacz uogólnienie) nie widzi w swoim postępowaniu nic złego.